Jak zbudować dwulampowy wzmacniacz bateryjny
Radioamator Rok II, Sierpień 1952r., Nr 8
Po opisie wzmacniacza jednolampowego, który stanowi zasadniczo wstępne ogniwo urządzeń wzmacniających, jakie umożliwiają słuchanie na głośnik, zajmiemy się następnym typem, a mianowicie wzmacniaczem dwulampowym o znacznie większych możliwościach w porównaniu z poprzednio opisanym, głównie ze względu na siłę odbioru.
Rozbudowa wzmacniacza jednolampowego, którego zadanie polega w zasadzie na wzmacnianiu małych napięć wejściowych, działających w obwodzie siatkowym, musi pójść w kierunku podniesienia jego mocy wyjściowej przy pomocy tak zwanego - stopnia mocy.
We wzmacniaczu dwulampowym pierwsza lampa pracuje jako stopień wzmocnienia napięciowego, druga zaś w stopniu mocy, sterowanym zmiennymi napięciami uzyskanymi z pierwszego stopnia.
Stopień końcowy dostarcza głośnikowi moc prądu zmiennego, zależną przede wszystkim od typu i warunków pracy lampy znajdującej się w tym stopniu, a nazywanej lampą głośnikową.
Jako lampy głośnikowe używa się triody lub pentody o takich charakterystykach, aby stosunkowo duże napięcia zmienne, przyłożone do siatek sterujących tych lamp, nie powodowały zniekształceń oddawanej mocy prądu zmiennego, w wyniku których otrzymuje się skażenia odbieranych audycyj.
Pod tym względem najkorzystniejsze są lampy o charakterystykach siatkowych przebiegających w jak najszerszym obszarze w sposób prostoliniowy. Obszar ten wyznaczony jest przez rzut prostoliniowej części charakterystyki siatkowej na oś ujemnych napięć siatkowych Vs (Rys. 1).
Rys. 1.
W zwykłym układzie wzmacniacza punkt pracy, wyznaczony przez ujemne przedpięcie siatki obiera się tak, aby leżał on w środku pomiędzy punktami A i B charakterystyki - wysterowanie jest wówczas ograniczone wartościami napięć siatkowych, odpowiadającymi punktom A1 i B1.
Pomiary prądu anodowego lampy głośnikowej
Radioamator, Rok II, Czerwiec 1952r., Nr 6, str. 21÷22
Praca lampy głośnikowej jest w dużej mierze decydująca o funkcjonowaniu całego odbiornika. Miernikiem tej pracy jest zaś między innymi prąd anodowy lampy i dlatego należy go od czasu do czasu skontrolować. Jeśli wartość będzie zbyt niska - będzie to najczęściej dowodem nie dostatecznej emisji lampy, zaszłe zaś na skutek tego zmiany w pracy aparatu, często trudno słyszalne ze względu na stopniowe osłuchanie, warto sprawdzić najlepiej przez chwilową choćby wymianę lampy na nową. Gdy wartość prądu będzie natomiast zbyt wielka, stać się to powinno sygnałem do natychmiastowego wglądu do aparatu. Często powodem wzrostu prądu będzie pojemność sprzęgająca anodę stopnia poprzedzającego z siatką lampy głośnikowej. Gdy izolacja tego kondensatora pogorszy się na skutek jego upływności, na siatkę dostanie się nieco napięcia dodatniego i spowoduje wzrost prądu anodowego. Czasem powodem wzrostu prądu może być zwarcie oporności w katodzie lub w ogólnym minusie. Autor tej notatki miał np. niedawno sposobność naprawić taki właśnie defekt w odbiorniku Aga. Otóż kondensator elektrolityczny, bocznikujący opór 190Ω w ogólnym minusie z którego czerpie ujemne przednapięcie lampa głośnikowa 7C5, został spięty na krótko przez rozpryśniętą kroplę cyny, jaka spadła na jedną z jego ścianek bocznych - prawdopodobnie podczas jakiejś poprzedniej naprawy. W tym stanie aparat grał przez 2 lata (!) aż do zupełnego wyczerpania emisji lampy głośnikowej. Przy skontrolowaniu z pomocą nowej lampy, prąd anodowy w tych warunkach przekraczał 120mA. Wartość normalna wynosi jak wiadomo 45mA. Z tego jednego z licznych przykładów widać, że trzeba i należy kontrolować prąd anodowy lampy. Dodamy jeszcze, że kontrola taka powinna się odbyć zaraz po załączeniu odbiornika, przy czym jedna lub dwie minuty wystarczą do uzyskania miarodajnego odczytu. Niekiedy jednak ostateczne warunki ustalają się dopiero po dłuższym czasie po jednej a nawet kilku godzinach. Niektóre lampy tracą bowiem czasem częściowo izolację lub próżnię po silnym rozgrzaniu i ich prąd anodowy ma tendencję do stałego wzrostu, początkowo powolnego nie zauważalnego, potem szybkiego nawet lawinowego.
Celem zmierzenia prądu anodowego należy zasadniczo odlutować połączenie od transformatora głośnikowego do plusa napięcia stałego (rys. 1a). Pomiędzy tymi punktami włącza się następnie miliamperomierz, o wychyleniu na pełną skalę rzędu 100mA. Jest to pomiar najzupełniej pewny, choć oczywiście kłopotliwy, ponieważ trzeba w/w połączenie odnaleźć, dokonać odlutowania, a następnie przylutowania.
Rys. 2b wskazuje inny, o wiele bardziej prosty sposób pomiaru prądu anodowego, bez żadnych odlutowań, nawet często bez odejmowania tylnej ścianki aparatu.
Włodzimierz Wolski
Teoretyczne podstawy techniki analogowej
Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2007
Instytut Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki, podręcznik do przedmiotów" Technika Analogowa i Teoria Obwodów i Sygnałów
Wydanie II poprawione
SPIS TREŚCI
Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego "UNITRA"
Katalog Sprzętu Radiowo - Telewizyjnego
Wydawnictwo Katalogów i Cenników, Warszawa, 1975
SPIS TREŚCI
Nowy wzmacniacz o bezpośrednim wzmocnieniu
Radioamator, Rok II, Czerwiec 1952r., Nr 6, str. 19÷20
Układ wzmacniacza wskazany na rys. 1 nie posiada żadnego elementu sprzęgającego pomiędzy anodą stopnia pierwszego, a siatką stopnia drugiego. Jest to więc układ nazywany dotychczas wzmacniaczem prądu stałego. Działanie jego będzie prawidłowe, jeśli potencjał katody drugiej lampy względem masy będzie wyższy od potencjału anody stopnia pierwszego, gdyż w ten sposób siatka drugiej lampy będzie ujemną względem swej katody. W zwykłym jednak układzie anoda lampy sterującej wykazuje napięcie względem masy rzędu setki woltów, wynika więc stąd konieczność stosowania wysokiego stosunkowo napięcia zasilającego. Napięcie ponadto powinno być stabilizowane, gdyż zmiana napięcia o np. 10 woltów pociąga za sobą zmianę o kilka woltów, co może mieć bardzo nieprzyjemne skutki przy nowoczesnych lampach głośnikowych o dużym nachyleniu charakterystyki. Układów takich unikano więc o ile tylko możliwe, a tam gdzie były niezbędne, jak np. w niektórych układach pomiarowych, należało przedsiębrać pewne dość skomplikowane środki zabezpieczające.
Nowy schemat pozwala na uniknięcie tych wszystkich braków, a oprócz tego przedstawia szereg zalet, dzięki którym może niekiedy okazać się lepszym od wzmacniacza o sprzężeniu RC.
Robert L. Shrader
Radiotechnika - wykład elementarny
Wydawnictwa Naukowo - Techniczne, wydanie 2, Warszawa, 1963
(tłumaczył A. Królikowski)
Dane o oryginale: Robert L. Shrafer, Electronic Communication, McGraw-Hill, 1959
Wstęp do polskiego tłumaczenia
W książce tej omówiono wszechstronnie wszelkie zagadnienia dotyczące podstaw radiotechniki. Na wstępie omówione są pojęcia zasadnicze jak: prąd, napięcie i oporność, następnie obwody prądu stałego i zmiennego, indukcyjność, pojemność, lampy elektronowe, zasilacze, generatory, wzmacniacze małej i wielkiej częstotliwości. W dalszych rozdziałach omówione są: nadajniki, odbiorniki i anteny. Na zakończenie podane zostały dane dotyczące stacji radiofonicznych, telewizji i radaru.
Książka przeznaczona jest dla wszystkich pragnących się zapoznać z zasadniczymi problemami radiotechniki, dla uczniów radiotechnicznych szkół zawodowych i radioamatorów.
SPIS TREŚCI
Wzmacniacz mocy Marantz 40/20 W - Konsola Audio Marantz
(Raport o sprzęcie)
AUDIO, SIERPIEŃ 1956, TOM. 40, nr 8 (następca RADIO, Est. 1917).
Jeśli przeciętny audiofil miałby zacząć budować jednostkę sterującą (przedwzmacniacz dalej nazywany konsolą sterującą lub po prostu konsolą) dokładnie według swoich najśmielszych marzeń, jeśli chodzi o wydajność, brak zakłóceń i szumów, elastyczność sterowania i ogólny wygląd, jest całkiem prawdopodobne, że zbliżyłby się do skopiowania układu firmy Marantz o nazwie Audio Consolette. Oczywiście mógłby to zrobić jeśli miałby niezbędne doświadczenie, umiejętności i wytrwałość. A to jest właśnie to, co zrobił Saul Marantz i przez wiele miesięcy dopracowywał opisywany projekt. Rezultat był na tyle „komercyjny”, że uzasadniał pokazanie konsoli na rynku komercyjnym. Wykresy na rys. 1 pokazują dlaczego.
Czytaj więcej: Wzmacniacz mocy Marantz 40/20 W - Konsola Audio Marantz
Kilka uwag praktycznych dla konstruktorów wzmacniaczy m.cz.
Autor: M.R.
Radioamator i Krótkofalowiec, Rok 15, Październik 1965r., Nr 10
W poprzednich artykułach opisano układy wzmacniaczy m.cz. od strony teoretycznej. Podano kilka prostych układów wzmacniaczy asymetrycznych i symetrycznych (w układzie przeciwsobnym), nie komentując bliżej sposobu ich montażu, jak również nie omawiając bliżej niepowodzenia jakie może spotkać początkującego konstruktora najprostszego nawet wzmacniacza m.cz.
Nie sposób omówić wszystkich możliwych do uniknięcia błędów przy konstrukcji wzmacniaczy, utrudniających potem ich uruchomienie, czy też wręcz wykluczających ich prawidłową pracę. Ograniczymy się więc jedynie do omówienia niektórych najczęściej występujących przyczyn niepowodzenia.
Zakładamy oczywiście, że wybrany schemat układu jest bezbłędny. Nie jest to takie oczywiste, jak się wydaje. Często bowiem występują w schemacie błędy kreślarskie, które trudno wykryć nawet fachowcowi. Zdarzają się również błędy celowe, wprowadzane zwłaszcza w schematach zamieszczanych w prospektach firm zagranicznych. Ma to na celu utrudnienie kopiowania reklamowanych wyrobów danej firmy. Nawet w prawidłowych pod względem układowym schematach spotyka się błędne wartości poszczególnych elementów. Niekiedy niewłaściwie dobrany kondensator lub opornik może całkowicie zmienić parametry układu. Załóżmy jednak, że wybrany prze nas układ jest bezbłędny zarówno pod względem ujęcia schematowego, jak i doboru wartości poszczególnych elementów.
Przystępując do montażu wzmacniacza należy sprawdzić najpierw zgodność wartości poszczególnych jego części składowych (czyli elementów układu) z podanymi na schemacie wartościami nominalnymi. Nie zawsze podane na elementach wartości zgadzają się z rzeczywistą pojemnością lub opornością, jakie dany element wykazuje.
Kondensatory stałe wykazują często usterkę polegającą na tym, że ich końcówki nie kontaktują z wewnętrznymi okładkami, bądź też, że kontakt ten nie jest pewny. Usterka taka może spowodować duże trudności przy uruchomieniu wykonanego wzmacniacza. Tym samym rodzajem defektów bywają obciążone i oporniki masowe. Ich końcówki nie zawsze dobrze kontaktują z masą oporową.
Po mechanicznym zbadaniu elementów należy zbadać je również pod względem elektrycznym; chodzi tu o zgodność ich rzeczywistych parametrów z podanymi na elementach wartościami nominalnymi. Nie zawsze będzie to możliwe (brak odpowiednich do tego celu przyrządów pomiarowych), zresztą niewielkie odchylenia wartości rzeczywistych od wartości nominalnych nie odgrywają zasadniczej roli i nie wpływają w decydujący sposób na funkcjonowanie wzmacniacza.
Jeżeli po całkowitym ukończeniu montażu wzmacniacz nie wykazuje pełnej sprawności (np. za małe wzmocnienie i zniekształcenie nawet przy małym wysterowaniu), należy szukać przyczyny w niewłaściwym ustaleniu się punktu pracy na charakterystyce jednej lub więcej lamp zastosowanych w układzie. O ile po zbadaniu lamp (pod względem właściwej emisji) okaże się, że nie są one przyczyną złej pracy wzmacniacza, przystępujemy do wykrywania innych możliwych usterek. Przede wszystkim mierzymy napięcia na opornikach katodowych poszczególnych lamp za pomocą woltomierza na prąd stały. Dodatni zacisk woltomierza łączymy z katodą lampy, zaś ujemny - z masą, czyli "chassis" wzmacniacza. Jeżeli mierzone napięcie jest za małe lub równe zeru, oznacza to, że albo przez lampę nie płynie żaden prąd, albo że katoda lampy jest zwarta z masą. Z kolei mierzymy napięcie anodowe lampy, czyli napięcie między jej anodą i masą. Jeżeli napięcie to jest prawidłowe, wówczas brak napięcia katodowego świadczy o zwarciu katody z masą. Odłączamy kondensator blokujący katodę lampy i jeżeli wówczas napięcie katodowe się pojawi, mamy pewność, że defekt tkwi w kondensatorze blokującym opór katodowy.
Może się zdarzyć, że mierzone napięcie katodowe jest większe od wynikającego z warunków układowych i charakterystyki danej lampy. Przyczyna nadmiernego napięcia katodowego może być znów dwojaka: albo za duży prąd anodowy lampy, albo przerwa w oporniku katodowym. Najczęściej spotykanym defektem objawiającym się zbyt dużym prądem anodowym lampy, a stąd i dużym napięciem na jej oporniku katodowym, jest zbyt duża upływność kondensatora siatkowego, sprzęgającego siatkę badanej lampy z anodą lampy poprzedniego stopnia. Przez oporność upływu kondensatora siatkowego siatka badanej lampy otrzymuje dodatni potencjał powodujący wzrost prądu anodowego lampy i przesunięcie punktu pracy lampy w kierunku dodatnich potencjałów siatki, co oczywiście powoduje zniekształcenia wzmacnianych sygnałów.
Dla lepszego zrozumienia istoty tego zjawiska spójrzmy na rysunek 1.
Rys. 1. Badanie izolacyjności kondensatora Cs przez zwarcie siatki lampy z masą i obserwowanie napięcia katodowego Uk lub prądu anodowego Ia0
Jeżeli kondensator Cs wykazuje upływność, to wówczas płynie prąd stały od punktu A poprzez kondensator Cs i opornik siatkowy Rs do masy.
Czytaj więcej: Kilka uwag praktycznych dla konstruktorów wzmacniaczy m.cz. (RiK 1965/10)
Wzmacniacz do gitary
Autor: mgr inż. Zdzisław Kwaśniewicz
Radioamator i Krótkofalowiec, Rok 15, Październik 1965r., Nr 10
Opisany tu układ służy do współpracy z trzema gitarami i mikrofonem. Założeniami konstrukcyjnymi było uzyskanie pewności działania i dużej wytrzymałości na wstrząsy. Jako elementów użyto typowych materiałów łatwo dostępnych na rynku krajowym.
DANE TECHNICZNE
OPIS DZIAŁANIA
Schemat ideowy przedstawiono na rysunku 1.
Rys. 1.
Lampa V1 pracuje jako przedwzmacniacz mikrofonowy. Dobierając wartość obciążenia anody pierwszego stopnia można ustalić optymalne wzmocnienie dla posiadanego mikrofonu. Oporność obciążenia anody drugiej połówki lampy V1 jest wspólna z lewym systemem lampy V2, będącej wstępnym wzmacniaczem gitarowym. Trzy wejścia, odseparowane od siebie opornikami 0,51MΩ, włączone są poprzez potencjometr w jej obwód siatkowy. Dzięki wspólnej oporności obciążenia następuje zmieszanie sygnałów obu torów, przy czym ich wartości mogą być indywidualnie regulowane.
Uzupełnienie do opublikowanego opisu
Wzmacniacza Hi-Fi 20W z psofometryczną regulacją siły głosu
Autor: mgr inż. Stanisław Głowacki
Radioamator i Krótkofalowiec, Rok 16, Listopad 1966r., Nr 11
W związku z listownymi zapytaniami Czytelników co do szczegółów dotyczących wzmacniacza opisanego w numerze 12/1965 podaję uzupełniające informacje, mogące ułatwić skonstruowanie i lepsze zrozumienie zasady działania tego urządzenia.
Konstruując wzmacniacz mocy o uniwersalnym zastosowaniu należy dla dobrego odtwarzania w "szczytach" zapewnić dużą maksymalną moc oddawaną, mimo że moc ta będzie normalnie wykorzystywana tylko w małym procencie.
W opisywanym już układzie zastosowano w stopniu końcowym lampy 6L6 (6P3 - radzieckie), ponieważ pozwalają one uzyskać moc wyjściową rzędu 20W, a więc na ogół wystarczającą. Zastąpienie ich lampami EL36 (wariant ten najbardziej interesował Czytelników) pozwoliłoby otrzymać maksymalną moc rzędu 45W, lecz wymagałoby zmiany transformatorów wyjściowego i sieciowego. Z tego względu wariant ten wydaje się być dla celów amatorskich nieekonomiczny.
Zastąpienie lamp 6L6 lampami EL84 zmniejsza maksymalną moc wyjściową wzmacniacza do około 12÷15W i wymaga obniżenia napięcia anodowego do 300V.
Końcowy stopień wzmacniacza przewidziany jest do pracy w klasie AB. Właściwy dobór ujemnego napięcia siatkowego zapewnia regulowany potencjometr w obwodzie siatkowym lamp. Napięcie polaryzacji należy dobrać w zależności od użytych typów lamp według danych katalogowych.
Transformator wyjściowy należy dobrać w zależności od maksymalnej mocy wyjściowej. W wykonanym wzmacniaczu użyty został rdzeń o przekroju 12cm2. Do wzmacniaczy większej mocy należy użyć rdzenia o większym przekroju. Dla mocy 50W przekrój rdzenia powinien wynosić przynajmniej 16cm2. Uzwojenia transformatora można obliczyć z wystarczającą dokładnością z następujących wzorów:
gdzie:
Przekładnia transformatora:
gdzie:
Maksymalny prąd zmienny płynący przez uzwojenie wtórne (w amperach):
gdzie:
Strona 4 z 16